piątek, 9 listopada 2012

Rozdział 2

 Idąc tak przez park w zupełnej ciszy, niepotrafiąc zacząć żadnego sensownego tematu czułam się nieswojo. Często byłam nie miła dla ludzi. Zdarzało się, że polubiłam kogoś po pierwszym wymienionym spojrzeniu...
- Dlaczego nie mówisz do Pani Dary ,,mamo"? 
 Jego pytanie nie zdziwiło mnie, można by rzec, że spodziewałam się go.
- Widzisz, gdy znasz kogoś, ale nie czujesz z nim więzi, mówisz mu po imieniu, prawda?
 Zauważyłam, że jego rysy ułożyły się w wyraz zdziwienia. Sama pewnie byłabym równie zaskoczona właśnie taką odpowiedzią.
- Ale to twoja mama, tak? - to zabrzmiało bardziej jak stwierdzenie niż pytanie.\
- Osoba, która cie urodziła i jest zapisana w papierach wcale nie musi znaczyć dla ciebie więcej niż kamień na drodze - usiadłam na ławce, która była na wyciągnięcie ręki od rozległego jeziora. 
 Miałam wrażenie, że Harry nie wie co powiedzieć, by nie zbłaźnić się. Od czasu do czasu używam słów lub sformułowań, których normalni ludzie nie są w stanie zrozumieć.  
- Mama nigdy nie wspominała mi, że jej przyjaciółka ma córkę - po dłuższej chwili ciszy odezwał się do mnie.
- To zrozumiałe, pewnie o tym nie wiedziała, tak jak ja przez większość swojego życia nie miałam pojęcia gdzie podziewa się moja - powiedziałam spokojnie.
- Gdzie byłaś przez ten cały czas?
- Mieszkałam z tatą - uśmiechnęłam się na wspomnienie mężczyzny, który wychował mnie na swoje podobieństwo.
- Dlaczego już z nim nie mieszkasz? - Zmarszczył brwi.
- Umarł...- powiedziałam przyciszonym głosem. 
- Ja przepraszam...nie sądziłem...
-Przestań, skąd miałeś wiedzieć? - Przerwałam mu najszybciej jak mogłam.
 Starałam się udawać silną, ale w głębi jestem kruchą, małą dziewczynką, która potrzebuje opieki, uwagi.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz